Jakub Lubelski Jakub Lubelski
86
BLOG

Złudny urok wolności

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Rozmaitości Obserwuj notkę 24

 

Dyskusje dotyczące wolności najczęściej przebiegają wśród znawców myśli politycznej według następującego schematu: liberałowie powołujący się na Isaiaha Berlina, który jak wyraził to John Gray, „z niezrównana wnikliwością” wyraził starą myśl Benjamina Constanta, opiewają wolność negatywną, „wolność od przymusu”; konserwatyści, republikanie, opowiadają się natomiast za wolnością pozytywną, „wolnością do samorządzenia”, starając się wykazać, że sama wolność liberalna nie wystarczy. Liberałowie pozostają w strachu przed chcącymi ograniczyć wolność negatywną konserwatywnymi polemistami, konserwatyści wzdragają się na myśl iż w razie klęski przyjdzie im żyć w społeczeństwie zatomizowanym i hedonistycznym. Powielanie tego schematu wydaje się nie mówić o ludzkich doświadczeniach zbyt wiele. W tym miejscu powinniśmy czytelnika zaskoczyć jakąś zgrabnie wplecioną anegdotą. Niczego takiego nie przygotowaliśmy. Piszemy dalej, tak jak duch wolności nas poniesie.

 

Człowiek zachodu uwierzył w mit wolności rozumianej jako dowolność, jako stan absolutnego brak zobowiązań i konieczności. Nie zauważa się tego, że po podjęciu wielu decyzji staje się ona nieodwracalna. Człowiek tej nieodwracalności nie akceptuje, daje się jednak komuś łudzić, że istnieje możliwość jej obejścia. Tymczasem nie można wyskoczyć z powrotem „na zewnątrz” i w nieskończoność zachowywać niezliczoną ilość możliwych wyjść. Kto jest bardziej wolny? Dorabiający się Polak, który pracuje ciężko by kiedyś kupić dom? Nie ma nawet czasu na to by porozmawiać z synem czy spędzić trochę czasu z żoną. A może bardziej wolny jest mąż i ojciec w Mozambiku, który nie ma pracy, często ma mniej niż dolara by wykarmić swoją rodzinę? Jego sytuacja sprawia, że kiedy zobaczy on białego człowieka, jest w stanie chodzić za nim cały dzień i służyć mu, nie żądając za to jednoznacznie wynagrodzenia. Konkurencja na usługi jest tam bowiem tak wielka, że aby móc liczyć na cokolwiek, należy zrezygnować z jednoznacznego wystawiania rachunku, nawet na najniższą kwotę. Nasz bohater liczy ewentualnie na materialną pomoc ze strony białego, z dobrego serca. Czas w Afryce i relacje międzyludzkie wyglądają dzięki temu inaczej. Każdy może przystanąć obok każdego i rozpocząć rozmowę, która może potrwać wiele godzin. Może jeszcze bardziej wolny jest człowiek, który odziedziczył fortunę po bogatych przodkach i wydaje mu się, że świat przed nim stoi otworem, że każdego dnia może zrobić co tylko zechce? Ileż to filmów i książek powstało na ten temat, jak wiele pułapek czyha na naszego „szczęściarza”. Żadna z tych sytuacji nie daje wolności w pełni.

 

Może popełniamy jakiś błąd, mówiąc i myśląc o wolności w ogóle? Powiedzmy o wolnościach konkretnie zdefiniowanych, jak wolność myśli, wolność słowa, wolność do przemieszczania się. I tym razem jest nie inaczej. Ileż naturalnych przeszkód i ograniczeń one wszystkie mają. Wymieńmy choćby autocenzurę, lęk przed krytyką, czy brak czasu spowodowany koniecznością pracy. Możemy także zaznaczyć problem tak zwanego przekraczania granic wolności, sytuację, w której korzystamy z wolności i robimy coś złego. Istnieje definicja wolności, która oburza wielu – wolność to możliwość czynienia dobra, zgodnie z przekonaniem, że zło zniewala. Okazuje się zatem, że aby móc zachować swą wolność, nie możemy korzystać ze wszystkich furtek jaką nam ona pozornie oferuje. Aby zachować wolność, potrzebujemy bowiem instancji zewnętrznej, która pozwala nam podejmować dobre wybory. To napięcie między ową instancją a naszymi pragnieniami, wydaje się jednym z głównych tematów tragedii ludzkiej kondycji. Okaże się bowiem iż tylko swoiście rozumiane „posłuszeństwo”, pozwala zachować wolność. W przeciwnym razie będzie ona jedynie ułudą.

 

Tę ułudę wolności znakomicie przedstawia przypowieść Tzvetana Todorova, który opisał historię trzech diabelskich paktów. Po czterdziestu dniach postu diabeł pokazał Jezusowi wszystkie królestwa świata i zaoferował nad nimi władzę pod warunkiem, że to Jezus uzna Diabła swym panem. Jezus odrzucił propozycję paktu. Z drugą propozycją wystąpił wysłannik diabła – Mefistofeles, który obiecał Faustowi wszelką wiedzę o świecie, w zamian za duszę. Faust dzięki ogromnej wiedzy zyskał sobie ogromny autorytet, pod koniec życia stał się jednak ponury i modlił się jedynie, by diabeł o nim zapomniał. O istnieniu trzeciego paktu dowiedziano się dopiero, gdy wszedł w życie. O zawartym pakcie nie wiedział sam jego kontrahent – nowożytny człowiek. Uwierzył on, że osiągnie wszystko dzięki własnemu wysiłkowi i że czas zapłaty nigdy nie nadejdzie. Diabeł nie oferował tym razem ani władzy, ani wiedzy tylko poszerzającą się wolność. Człowiek zasmakowawszy w niej, nie wyobraża już sobie innego życia, nie potrafi z niczego zrezygnować, nie wie jednak, że pewnego dnia przyjdzie spłacić za to dług.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości