Jakub Lubelski Jakub Lubelski
1968
BLOG

Michnik marzy o wspólnym państwie Polski z Ukrainą

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 34

 

Marzę byśmy razem potrafili zbudować coś wspólnego – mówi w rozmowie z Marcinem Romerem dla "Kuriera Galicyjskiego" (nr 17/2009)Michnik. I nie ma na myśli Euro 2012. – Jeżeli zrobilibyśmy wspólny twór państwowy, cos na kształt Beneluksu – na przykład POLUKR – to będziemy państwem, z którym będzie się musiał liczyć każdy i na Wschodzie i na Zachodzie. - To jest olbrzymia szansa – mówi dodając, że razem będzie nas wtedy około 100 milionów. Nie jest to wizja na „jutro”, ale to całkiem realne zadanie dla przyszłego pokolenia – uważa redaktor naczelny „Wyborczej”.

Oczywiste jest, że gdyby coś takiego powiedział dajmy na to, może nie „Pogromca Wielkiego Kondoma”, ale Zdzisław Krasnodebski („Straszny Zdzisław z Bremy”), albo Ryszard Legutko („krakowski filozof skinów”), podniesiono by larum o prawicowym imperializmie polskich konserwatystów. Jeśli zaś powie o tym Michnik, do tego jeszcze dorzuci sentymentalną nutę o urodzonym we Lwowie Ojcu, wielu ukraińskich przyjaciołach i poczuciu bycia uczniem Giedroycia, to jest to absolutnie kulturalne i wspaniałe. Komu jeszcze tak wypada? Jak wiadomo, Aleksander Kwaśniewski na paryskiej „Kulturze” to się wręcz wychował.

Ostatnio minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski napisał manifest, który opublikowała gazeta Michnika, w którym zdecydowanie dystansował się od jagiellońskiej tradycji, właściwie całkowicie kasując doktrynę Giedroycia i polskie zainteresowanie wschodem. W programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” twierdził co prawda, że to nieporozumienie i że on sam chociażby z imieniu UE ostatnio zawiózł do Kijowa kryteria mające przybliżyć Ukraińców do realnego członkostwa w Unii. – Inni tylko gadają o idei jagiellońskiej, a ja prowadzę realną politykę – powiedział. (Cytat z pamięci).

Polskie marzenia są tym ciekawsze, kiedy przytoczy się niedawno opublikowane przez włoski magazyn geopolityczny Limes prognozy analityków, przepowiadających rozpad Ukrainy na trzy części. Według nich w przyszłości powstanie:

1.      Ukraina wschodnia i Krym (obwody charkowski, ługański, doniecki, dniepropietrowski, zaporoski), które wejdą w skład Rosji.

2.      Ukraina środkowa (obwody czernihowski, sumski, żytomierski, kijowski, połtawski, winnicki, czerkaski, kirowogradzki, mikołajowski, odeski, chmielnicki, czerniowiecki), mająca wejść do "Unii Rosyjskiej", której powstanie włoscy dziennikarze również przewidują.

3.      Ukraina zachodnia (obwody równieński, lwowski, tarnopolski, iwano-frankowski i zakarpacki) która ma zachować neutralność. Włoscy analitycy twierdzą również, że Wołyń przyłączy się do Białorusi.

Słabość własnego państwa zaczęli także dostrzegać Ukraińcy, a przynajmniej ich część. Jak czytamy w ostatnim raporcie Ośrodka Studiów Wschodnich, 10 września grupa ukraińskich intelektualistów i polityków, jak prezydent Leonid Krawczuk, filozof Myrosław Popowycz, czy pisarz Juryj Andruchowycz, opublikowała list otwarty wzywający do zorganizowania międzynarodowej konferencji państwa, które w 1994 roku zagwaranto­wały bezpieczeństwo Ukrainy (USA, Wielka Brytania, Francja, Chiny) w celu potwierdzenia gwarancji. To reakcja na zapowiedź przyjęcia przez rosyjską Dumę Państwową poprawek do ustawy o obronie Federacji Rosyjskiej. Rosnąca świadomość słabości własnego państwa oraz coraz poważniejszych wyzwań dla jego bezpieczeństwa jest nowym zjawiskiem wśród ukraińskich ekspertów i inteligentów. Świadomość tsłabości polskiego państwa jest natomiast wypierana przez tych, którym wypada formułować śmiałe, federalistyczne marzenia. Czy kiedy zejda się dwaj słabi, powstanie jeden mocny?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka