Jakub Lubelski Jakub Lubelski
3069
BLOG

Agata Bielik - Robson: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie!"

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 11

Nie należę do grona wyznawców ani wyznawców fanatycznych Profesor Bielik Robson. Wyznawcy Pani Profesor zwykli o niej mówić „AGATA...”. Owo AGATA jest naznaczone szczególnego rodzaju uwielbieniem, jest to uwielbienie łączące w sobie kult, cześć i rozmiłowanie, zawiera jednak element ciepła, bliskości, swego rodzaju czułość – na tyle oczywiście, na ile bliskość między mistrzynią a uczniami jest możliwa.

 

Wyznawcy fanatyczni posługują się natomiast kodem dla wtajemniczonych, mówią, czytałem ostatni tekst ABR i myślę o nim od dwóch dni, czy Pani czytała? Wyznawczość objawić się może we frazie wyrażanej w stanie chłodnej ekstazy – „ABR to ja, wszystko co ona pisze i mówi to jest jak ja”. Chłodna ekstaza polega na unikaniu żarliwości tak samo jak na negującym samego siebie zastępowaniu kimś innym. Chłodna ekstaza wyznawców ABR ma też swoją charakterystykę mimiczną – u mężczyzn objawia się miedzy grymasem pożądania a uśmiechem sługi zadowolonego, że dobrze wypełnił w swej uniżoności rolę powiększenia obszaru i zasług pana. Fanatyzm zaś objawia się w kompletnym braku kontroli po co i komu opowiada się o ABR. Taki fanatyk, może na przykład na targu kupując pietruszkę powiedzieć sprzedającej staruszce, że zastanawia się jak ABR odcina natkę. ABR pasuje więc do każdego kontekstu sytuacyjno-życiowego jak i ABR ma być głoszona bezwzględnie wszystkim. Nawet tym, którzy nigdy nie sięgną po „Ducha powierzchni” a o istnieniu „moDERnizatora”, gdzie ABR publikuje nawet nie wiedzą. Chcę być dobrze zrozumiany, nie drwię sobie, ani nie ukwaszam z resentymentu, staram się tylko w ramach dostępnej mi wrażliwości podzielić się oglądem pewnego zjawiska. A żeby nieco się odsłonić, jestem gorącym zwolennikiem takiej formy zgrupowania się młodych wokół charyzmatycznych, swoiście pojmowanych mistrzów.

 

Ostatnio pod osłoną polemiki z Redaktorem Krasowskim, wytyka Pani Profesor młodemu pokoleniu zamiłowanie do „zwyrodniałej formie prawicowania”, który z perspektywy wrażliwości Pani Profesor jest „prawicowym folklorem silnych wartości”:

 

Dzieci drogie, Droga prawicowa młodzieży, dziarskie chłopaczki publikujące na łamach „Rzepiszcza”, no co wy z tym postmodernizmem, hedonizmem i relatywizmem?! Pożyjcie troszkę, pocieszcie się codziennością, ciepła woda z kranu leci, geje dążą obok waszego dążenia do szczęścia no i co wam to szkodzi, wszyscy sobie będziemy dążyć! Oto jest życie i jaki to mocny jest projekt cywilizacyjny! A wy tego nie zauważacie! Dlaczego chcecie ewangelizować, po cóż młodo umierać tak za coś, dlaczego tak gardzicie życiem!

 

Robert, Robert Krasowski to jest taki przewrotny chłopak, tak mu po profesorze Siemku zostało, że on wam te pistoleciki, szubienice, Święte księgi i krucyfiksy natychmiast powyrywa i zrobi wszystko żeby jeśli wam nie będzie w stanie wybić tych hec z głowy, aby was nie dopuścić do dyskusji, nie wpuści was na sale, na łamy, ani nic, niczego nie będzie! Ale ja inaczej, ja to co innego! Pozwólcie dzieciom z „Rzeczpospolitej” przychodzić do mnie! Może dostrzegą, co to za wspaniała przygoda cywilizacyjna, zobaczą jak wzruszam się autentycznie kiedy słyszę deklarację praw człowieka i obywatela, jak mi ciekną łzy szczęścia po policzku kiedy ktoś deklamuje amerykańską deklarację niepodległości! Przecież za tym wszystkim stoją takie piękne wartości i jakie twarde te wartości, dlaczego nie dostrzegacie piękna i mocy na którym wam tak zależy? To banały są dla wychowanych liberalnie, ale wyście tego nie mieli, co?

 

Protekcjonalizmu i chwytów retorycznych to w tym tekście nie brakowało! Polemika filozofa niegodna. Na tym nie koniec. Nie masz chwili spokoju! W ostatnim liście do Polaków, Cezary Michalski określił precyzyjnie nowego wroga i kołtuna, którego „moDERnizatorzy” będą usiłowali rozczesać. To krakowski student Ryszarda Legutki czytający „Teologię Polityczną”, to bezmyślnie kopiujące myśl swych duchowych ojców stworzenie, zachęcane jest przez wybitne pióro do zabicia ojców, przecięcia pępowiny. Przypominam sobie, jak Michalski na łamach „Krytyki Politycznej” opowiadał Sierakowi, jak to „razem z Agatą” wykuwa nową, polską prawicowość, grupa to niezwykle ekskluzywna, na razie, to partia dwuosobowa. Jeśli Kołtun polskiej prawicy, w geście samouwolnienia sieknie, dawni ojcowie pokażą, czy w ogóle na miano ojców zasługiwali i będzie można swobodnie przejść do sił postępu, zapisać się do na razie dwuosobowej partii Agaty Bielik – Robson i Cezarego Michalskiego, będzie można jeździć na seminaria nie-Legutki i nie-Teologii Politycznej tylko na właściwe seminarium AGATY, będzie można z wyższością rechotać z amerykańskich konserwatystów i czytać Thomasa Franka. Co tam Franka. Będzie można studiować myśl postsekularną, oh to dopiero...

 

Gdybym tu urwał, większość z Was, Drodzy Czytelnicy, pomyślałaby, że to niemądre podszczypywanki. Pewnie że niemądre, właśnie taki styl prezentuje Cezary Michalski, w taki sposób obchodzi się ona na przykład z Esejem o duszy polskiej Legutki. Sprowadza do absurdu, wykpiwa mimochodem, szyderczo i retorycznie. Tak najprościej. Dużo trudniej jest natomiast być krakowskim studentem Ryszarda Legutki i czytać „Teologie Polityczną”, ale jednocześnie Sloterdijka czy Agambena. I w zaciszu krakowskiego domu po oglądnięciu przysłowiowego „Warto rozmawiać” rozmyślać nad rzetelną krytyką wyżej wspomnianych Autorów, tak samo jak uzmysławiać sobie słabości czwartkowej debaty prowadzonej przez przysłowiowego „Pospieszalskiego”.

 

Agato Bielik i Czarku, nie idźcie tą drogą! (ojejejeczku! ja także używam klasyka! Nie może być...) Ta droga jest zbyt prosta! Nawet jeśli na bardziej krętych spotkały was kiedyś trudy i zwątpienia...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka